Hurtownia

Grupa Poetycka Hurtownia to głównie uczniowie III LO, chociaż zdarzają się też osoby z innych liceów Wrocławia. Poezja to dla nas sposób życia, sposób komunikowania, wyrażania siebie, to terapia i sztuka, a także po prostu kółko zainteresowań. Doskonalimy warsztat, przekraczamy ramy językowe, wspieramy się słowem, spotykając  co tydzień, czytając poezję, wykonując ćwiczenia poetyckie, przygotowując i wystawiając spektakle. Tworzyć możemy wszędzie: w szkole, w kawiarni, w plenerze, w pociągu, zdalnie, po godzinach. Nawet pandemia nie przekreśli tego, co potrafimy razem.

Zapraszamy do przeczytania poezji prosto z Hurtowni:

Katarzyna Słomińska – zużyta joasiu, patronko mojego snu

zużyta joasia kocha
puste naciowe wpisy jagód, papai
powie uduś
uduszę
ona ożywi
ona ostro tnie sernik
jak długo?
do ramion
i mówi
nie ma to jak torba
zwłaszcza gdy nie masz rąk

pytam ją o motyw
motyw to ryje
dziękuję
a w razie jazdy za mną
tam gdzie udowa łuska buddy
joasia pisała
miłego nieufnie uciekania
powodzenia

Magdalena Orczykowska – Biały dźwięk

-Babciu, słyszałaś kiedyś biały dźwięk? -Ależ oczywiście, gdy siedziałam na działce, motyl usiadł na rozkwitłej piwonii. W upalną niedzielę mama zaszumiała kartkami magazynu dla kobiet. To był biały dźwięk. Stuk drzwi w szpitalu psychiatrycznym tuż po tym, gdy lekarz się dowiedział, że jego pacjent umarł. Biały dźwięk, biały dźwięk, biały dźwięk. To jak płacz dziecka podczas porodu. To jak dotyk szkła w deszczowy dzień. To jak chodzenie na palcach po schodach w domu na wsi. To gdy jubiler złącza dwa fragmenty stali chirurgicznej pod osłoną nocy. To jak szelest świateł samochodu we mgle. To jak uśmiech zakochanego podczas oświadczyn. Biały dźwięk, biały dźwięk, biały dźwięk. Mrugnięcie okiem, które patrzy na matkę umierającą na OJOM-ie. Dźwięk myśli o straconej nadziei na odbudowanie relacji i zaczęcie jeszcze raz. Jeszcze raz. Miłość, która jest niczym kwiat skrzętnie podlewany przez kochającego i karmiony przez kochanego. Krzyk muchy wpadającej w chytrze utkaną pajęczą sieć. Drżenie serca modlącego się o jeszcze jedną chwilę życia dłużej.

Aleksandra Rogozińska – ***

Podeptałaś mój międzyczas, bo zawsze byłaś mi piętą, a ja psem koło Twoich łydek, które myliłam z migdałami. I myślałam o nich często, choć wcale nie były niebieskie. Nie chodzę po drogach Wrocławia, bo wszystkie mi je zabrałaś. Odcisnęłaś swą dłoń na mojej ścianie, a ja nie miałam nigdy odwagi swojej na Tobie choćby położyć. Namiętność zastępuję ordynarnością. Ty nie wiesz, co było w tym liście o morzach, o tym gdy było mi czerwono w pokoju i w głowie i dłoniach. Było mi miło, najmilej. Tak miło, że aż wstydliwie, aż list zgiął się w pół.

Julia Mazur – ***

źrenice wysypują się jarmużem
dziesiątki sklejonych w jednym ciele
w końcu sprawdza się mieć oczy
dookoła głowy
przed chwilą zakazano mrugać
teraz chcemy uporządkować rzęsy
włożyć sobie nawzajem gałki tam
gdzie powinny być wyglądać jak
ściana cała w komunistycznych
plakatach utkwieniach
wzroku nigdy nie było za dużo
od urodzenia martwy jedynie od palców
jakiś punkt widzenia raczej dotyku
może krowa częścią wspólną
choć ona nie rodzi błon pławnych
a jak przepłynąć rzekę skoro
spalone mosty
sushi smakuje widokiem
kwadratowych szkieł i potrójnych
uścisków skręconych z wyrobionej tytoniem ręki
ciemno i kawa bo przecież to tylko jedna noc
wszyscy dziś tacy nieoryginalni macie
oczy na swoim miejscu
nie zrozumiecie

Aleksandra Raczyńska – Wielki wóz odjeżdża

Może gwiazdy to kwadraty
To przecież małe rozmyte punkty
Przecież moje czarne niebo
Jest białe na moich antypodach

A może to owalne okna samolotu
Machają do mnie
Przez zachmurzone sny

Gitara na smyczy kabla wzmacniacza
Kiedy metal przeszedł w zmarłego rapera
To tylko afterparty nie heroina

Biały popiół na dywanie
To chyba jedyna czystość tutaj
Może kiedyś jeszcze uda się
Ułożyć kreski prostokąty bieli

Ula Pierz – ***

Domy przemijają z prędkością trzydziestu kilometrów na godzinę
W uszach muzyka z sąsiedztwa
W ramię wbita głowa
Na szybie rozlane mleko
Jasna kropka z wysokości barwi czasoprzestrzeń na różowo
Co jakiś czas monotonny rytm przerywa niski głos wypełzający z dziur w ścianie
Trzy metry do tyłu siedzi obrażony
Jeszcze dalej siedzi rodzicielka
Kolor blednie i znacząco jaśnieje
Właściwie nic specjalnego się prócz tego nie dzieje
Wewnątrz jedynie coś tylko uwiera
Coś jakby naddarte się ciągle rozdziera
Dopełnia niepokój
Strach
I szczypta zmęczenia
Lecz tego nie widać To nie ma znaczenia..

Rozalia Lazanowicz – ***

Pozwoliłem sobie zapytać,
tę, co ognistą sukienkę miała,
czy chciałaby ze mną zatańczyć?
„Ja kocham tylko góry” – powiedziała.

Czyż mą miłością gardzi?
Czy szczerość w mych oczach widziała?
Chciałbym, lecz nie mogę jej za to skarcić,
że „kocham tylko góry” powiedziała.

Żem dla niej przebył tysiąc pasm aż
bo kochając ją, na bal przyjść musiałem,
że ją na rękach przez przełęcz przeniosę,
a „kocham tylko góry” powiedziała.

Co stało się w tym sercu,
że aż tak wieje chłodem?
Czy kochając tylko góry
ma serce skute lodem?

Czemu masz pani suknię ognistą
co płonie w mych oczach jak dynamit,
za to twe serce tako twarde,
tako twarde niby granit?!

Płonie moje serce
i zamarza jednocześnie,
ja kocham tylko góry,
po to, by być samą wiecznie.

Mateusz Marsy – Cukierki

Czasami znajduje mądre słowa
Z tyłu opakowania po cukierkach
Wtedy szkoda mi tych geniuszy
Którzy utknęli w świecie
Gdzie wszystko smakuje jak brokuły
Albo wizyta w urzędzie